niedziela, 8 czerwca 2025

Ogródeczek mój.......

 


Ale to ja miałam planów w zeszłym roku odnośnie mojego ogródka, ale jak to w życiu bywa plany sobie, a życie sobie. 

W okresie od jesieni do wczesnej wiosny w naszym ogrodzie naprawdę duże zniszczenia dokonał kret wespół z nornicą. Nie tylko trawnik oberwał, ale i rośliny rosnące na stałe w ogrodzie. Przyszła wiosna i zapadła decyzje o położeniu siatki w ogrodzie, a w miejscach gdzie nie możemy tego zrobić musimy zrobić zapory choć by dla kreta. 

Niestety proces nie jest ekspresowy, bo mąż po wypadku nie da rady z moją pomocą tego zrobić, więc trzeba zatrudnić fachowca do tej pracy, a jak już robić rewolucję to postanowiliśmy zautomatyzować nasz system podlewania. 

Takie decyzje niosą za sobą koszty, koszty, koszty. Trzeba więc odłożyć grosza i prace związane z ogrodem wstępnie zaplanowaliśmy na jesień. A na ten moment nasz ogród wygląda tak jak to córka skomentowała – skarbów w ogrodzie szukaliście i wykopki robiliście? No właśnie cały ogród tak wygląda, pełno śladów po kopaniu i kolejnych kopczyków. Wypróbowaliśmy chyba wszystkie dostępne w przekazie potocznym metody odstraszania kreta i nornicy z ogrodu, wszystkie skuteczne przez chwilę, chyba najlepiej działały kulki na mole, ale już nie działają. I tak się właśnie w tym roku poukładało, że nie mam żadnych ziół i warzyw w uprawie. 

Jeśli chodzi o owoce to na czereśni mamy zarazę, mszyce i nic z tego nie będzie. Borówki są zupełnie jeszcze zielone i tak zjadają je ptaki, może uda się porzeczka czerwona zrobię z niej sok, nie wiele jest porzeczek czarnych, na maliny poszła zaraza i musieliśmy je obciąć zupełnie więc z owocami się żegnamy w tym roku. Mróz zaszkodził winorośli, jabłek niewiele widać na drzewach. Jak widać ten rok nie sprzyja naszym uprawom. Na razie tylko aronia się dobrze zapowiada, ale jak będzie czas pokaże.



Oczywiście zdjęcie jest z zeszłego roku:)


A jak u Was wyglądają tego roczne uprawy ogrodowe/balkonowe/parapetowe?


środa, 4 czerwca 2025

Czym jest dla Was bezpieczna przystań po trudach dnia?

 




Kochacie swój dom/mieszkanie? 

Lubicie przebywać w swoim mieszkaniu/domu? 

Jak dużo czasu spędzacie w swoim mieszkaniu/domu codziennie? 

Czy jest to miejsce do którego chętnie wracacie, czy tylko jest to przechowalnia Waszych rzeczy i miejsce do spania? 

Te i wiele innych pytań powinniśmy sobie czasem zadać. 

Zapytacie dlaczego. 

Dlaczego? 

Bo to jest istotne dla Waszego budżetu, jeśli to tylko przechowalnia i spania to zastanówcie się czy chcecie to zmienić i czemu tak jest. 

Czy odpowiada Wam funkcja tego miejsca? Jeśli tak to może warto zmniejszyć metraż do zupełnego minimum i oszczędzić fundusze na czynszu, ogrzewaniu itd. Jeśli chcieli byście czuć się tam dobrze, spędzać więcej czasu, to było nie tylko z nazwy powrót do domu, ale i z uczuć Waszych. 

Trzeba zrobić remanent tego co posiadamy, zastanowić się czy te przedmioty lubimy, używamy, budzą w nas dobre uczucia. Czasem okaże się, że mniej rzeczy sprawi większą przytulność niż pełno tych które nam się nie podobają. Ja ostatnio robiąc porządki w domu, ogrodzie zastanowiłam się nad wieloma sprzętami i nie wiedziałam dlaczego je nadal mam, ani są ładne, ani przydatne, a to że dostałam od kogoś, no trudno, one mają być ze mną a nie z tym kimś. 

Warto przystanąć i zrobić przegląd tego co nas otacza to długi proces, bo warto to zrobić dokładnie. 

Jak byśmy robili spis wartości naszego majątku nie pod względem wartości finansowej, ale emocjonalnej. 

Czasem nawet mały drobiazg może powodować, że nie lubimy danego miejsca kolor światła, ścian, figurka na półce, szorstki koc na kanapie, nie taki zapach w pomieszczeniu. 

Wejdźcie do każdego pomieszczenia i się zastanowić co nas „otula” a co „wygania” z tego miejsca. 

Nie zawsze by mieszkanie/dom stało się przytulne i miłe potrzeba fortuny, czasem świeca, czasem kwiatek w doniczce i już coś się zmienia i chcemy tam być.

A może nie jesteście gotowi zwyczajnie na zmiany, może to nie Wasz czas? 

Najważniejsze by miejsce do którego wracacie po całym dniu było nie tylko przechowalnią, by to było Wasze miejsce, Wasz azyl. 


niedziela, 1 czerwca 2025

Szybki biszkopt bez ubijania białek (bez glutenu lub z glutenem)

 


W tygodniu mieliśmy chęć na ciasto(dieta bezglutenowa, do miasta z taką cukiernią około 15 km), ale nie bardzo chciało nam się spędzić dużo czasu w kuchni na jego przygotowaniu. Pomyślałam może biszkopt, hmm ale to ubijanie białek, ucieranie żółtek eee, nie. Ale w sumie może taki oszukany biszkopt? Hmm czemu nie, tylko jak go zrobić? 

Pokrążyłam po kuchni powrzucałam składniki i mamy biszkopt, wyszedł na tyle smaczny, że ledwie udało mi się kawałek sfotografować. Nie wymaga dużo pracy i czasu, a potem można go przełożyć czym chcemy dżemem/powidłami, kremem czekoladowym, masłem orzechowym z dżemem - to takie szybkie wersje smarowideł.

U nas pochłonięty został bez niczego, tak od ręki w 30 minut od wystygnięcia. Pięć osób usiadło i nie ma ciasta do tego kawa i po temacie.




Składniki:

  • 5 jajek
  • 200 g cukru
  • 150 g mąki ryżowej lub pszennej
  • 50 g mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 2 łyżki oleju/oliwy lub rozpuszczonego masła
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

Ucieramy jajka całe z cukrem na puszystą masę, dokładamy resztę składników wylewamy do formy wyłożonej papierem lub wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą/mąką (ja użyłam małej formy żaroodpornej w kształcie niedużej tortownicy). Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni i pieczemy około 40-45 minut do suchego patyczka. Możemy wyjąć zaraz po upieczeniu. Szybkie, smaczne ciasto na każdą porę.